OOBE, na pewno część z was słyszała to określenie, ale jeżeli nie, to wyjaśniam że jest to skrót od „out of body experiance, w wolnym tłumaczeniu „ doświadczenia poza ciałem. I o tym będzie właśnie ten artykuł. Podróże poza ciało zainteresowały mnie jeszcze za czasów komuny, ale ciężko było cokolwiek się dowiedzieć w tamtych czasach, zainteresowanie moje wynikło stąd że pierwszy raz doświadczyłem takiego wyjścia z ciała jak miałem 9 lat. Wtedy jeszcze nie wiedziałem co to jest i dlaczego tak się dzieje. Wyjście z ciała miałem że tak powiem, nieplanowane. Byłem w kościele, a w zasadzie przed kościołem, bo kościół był jeszcze w budowie. To się działo przed pierwszą komunią, ja już nie pamiętam co to było, czy próba czy coś innego. Nie jest to istotne, w każdym razie stałem na zewnątrz i nic nie zapowiadało że coś się stanie. W pewnym momencie straciłem przytomność, przewróciłem się i uderzyłem głową o ławkę. W sumie nie byłoby w tym nic dziwnego, tysiące ludzi mdleje każdego dnia na świecie, ale w tym przypadku było inaczej. Ja po prostu, a raczej moje ciało astralne stało obok i przyglądało się całemu zgiełkowi jaki powstał, widziałem jak mnie podnoszą , jak mnie kładą na ławkę. Widziałem jak leże z zamkniętymi oczami a ludzie krzyczą i próbują mnie cucić. Ile to trwało ? Nie wiem, poza ciałem czas inaczej biegnie i pamiętam że wtedy wydawało mi się to bardzo długo. Żeby było ciekawiej, to było mi bardzo przyjemnie i totalnie nie było mi żal tego ciała na ławce. Stan ten tak szybko się skończył jak się zaczął. W końcu mnie ocucili, a dusza czy też energia wróciła do ciała. Oczywiście w tamtym czasie byłem dzieckiem i nie wiedziałem co się stało tak naprawdę. Minęło dopiero kilka lat zanim rozszyfrowałem co to było. Może nie kilka a kilkanaście lat trwało zanim pojąłem dokładnie o co chodzi w tym wszystkim. Zacząłem dużo czytać literatury w języku angielskim, niedługo potem pojawiły się eksperymenty w moim wydaniu. Nie było łatwo osiągnąć stan choćby zbliżony do tego opisanego. Wiele czasu poświęciłem żeby zmusić swoją dusze do wędrówek poza ciało i w końcu udało się. Przyszedł czas że takie wędrówki zaczęły być dla mnie codziennością, nie stanowiło to dla mnie najmniejszego problemu, ot kładłem się i ...kilka minut później byłem w przestrzeni astralnej. Nie będę tu opisywał technik jakie się stosuje żeby osiągnąć taki stan, bo trzeba by było napisać książkę ale generalnie tak się wyszkoliłem że w zasadzie mogłem osiągać i dalej mogę, oobe na zawołanie. Nie jest to jednak prosta sprawa i wiem że część ludzi miałaby z tym poważny problem. Jak się ma do tego predyspozycje to przychodzi to w pewnym momencie z łatwością. Jak zaczynałem to byłem jeszcze w sumie młodym człowiekiem, bo był to początek lat 90 a w każdym razie nie później niż połowa lat 90. Wiec stosunkowo dawno temu. Wtedy byłem na etapie straszenia ludzi :) Chciałem jako duch przychodzić i przewracać przedmioty, ale niestety to mi się nie udało nigdy, mimo wielu prób i chęci takiego stanu nie osiągnąłem. Dlaczego ? Nie wiem do końca, może za szybko się poddałem ? Może za mało serca w to władałem, żaden przedmiot nawet nie chciał drgnąć, a przecież ja chciałem straszyć ludzi :) No więc wpadłem na pomysł że będę odwiedzał znajomych ( jako dusza ) a potem będę im opowiadał co robili. Tak też zacząłem czynić, najlepsze efekty miałem z dziewczynami hahahaha . Pamiętam jak jednej powiedziałem że ma fajne serduszko wykonane w włosów łonowych :) hahahaha , co się wtedy działo hahahaha myślałem że mnie dziewczyny pozabijają hahahaha. No fajne to były czasy, teraz już od dawna takich rzeczy nie robię, szanuję ludzi i ich prywatność, ale w tamtych czasach byłem młody i cieszyły mnie takie eksperymenty. W obecnym etapie życia też mnie cieszą oczywiście, tylko teraz inaczej do tego podchodzę, bo teraz mnie nie interesują ludzie tylko bardziej podnieca mnie świat astralny i to co tam jest a czego na ziemi nie ma. I na tym obecnie się skupiam, jednak coraz mniej działam w tym temacie bo troszku zaczynam bać się o serce, nie chodzi o to że jest to nie bezpieczne, ale jednak moje ciało się starzeje, nie mam już 20 lat a chciałbym mimo wszystko jeszcze troszku pożyć. Obecnie oobe praktykuję maxymalnie kilka razy w miesiącu, a dawniej było to codziennie. Co mi to dało ? Dla mnie jest to dowód, że po śmierci coś jest, w każdym razie energia, nasza energia po śmierci ma dalej naszą świadomość. Jednak eksperymenty nie sprawiły że przestałem się bać śmierci. Może dlatego że za bardzo kocham życie ? Może dlatego że jednak astral jest inny ? W sumie to sam nie wiem, ale wiem jedno że chciałbym żyć długo, więc takich eksperymentów będzie coraz mniej. W internecie znajdziecie wiele opisów technik wspomagających wychodzenie z ciała, ja osobiście polecam próbować, bo warto to przeżyć choć jeden jedyny raz. Zapewniam was że efekty są niesamowite i wzmacnia to wiarę człowieka że nasze życie nie kończy się z chwilą śmierci ciała. Takie oobe może pomóc komuś kto jest w depresji albo stracił sens życia. A na pewno praktykowane oobe zmienia człowieka, moim zdaniem nie zmienia na gorsze tylko na lepsze, dodaje odwagi bo łatwiej jest stawiać czoła problemom życia codziennego jak mamy 100% pewność że będziemy żyć po życiu, niż tylko tkwić w wierze. Ja obecnie już nie wierzę że jest życie po życiu, nie muszę wierzyć jak wiem że coś takiego jest. Także zachęcam do szukania informacji na temat oobe, zachęcam do czytania literatury ( jest tego całkiem sporo w naszym języku)