Przyznam się że kiedyś byłem sceptykiem jeżeli chodzi o anioły. Takie postacie budziły śmiech na moich ustach i trwało to dość długo, karty stawiałem a anioły do mnie jakoś nie przemawiały. Może dlatego że jestem człowiekiem który uwierzy, jak doświadczy albo jak zobaczy. W karty wierzę bo to dla mnie temat bez dyskusyjny, w zasadzie nie ma się nad czym rozwodzić, setki jak nie tysiące razy przekonałem się że karty to wspaniały przedmiot który faktycznie może pokazać nam przyszłość. Ale jak to jest z tymi aniołami? Żeby uwierzyć, musiałem zobaczyć ...i zobaczyłem! Nie wiem czy to faktycznie był anioł, bo przecież mi tego nie powiedział, ale w zasadzie na zdrowy rozum nie mogło to być nic innego. Oczywiście nie była to postać jak z obrazów religijnych, nie miała skrzydeł, nie miała pięknej poświaty, ale w sumie mnie to nie dziwi. Jakiś czas temu czytałem na ten temat sporo i dowiedziałem się że anioły mogą przybierać postać jaka chcą, mogą być nawet żebrakami. Ale jak to było ze mną? Ano całe zdarzenie miało miejsce dawno dawno temu, oczywiście znam datę ale nie ma potrzeby żeby ją podawać, byłem w każdym razie młody, piękny hahahaha i w ogóle fajny :) Była zima, mróz był dość ostry, na pewno sporo na minusie, myślę że w granicach -5 może -7 stopni. Wiał dość mocny wiatr i śniegiem dawało całkiem nieźle. W każdym razie aura nie zbyt sprzyjająca i do tego godzina 19 wieczorem. Jechałem tego dnia do mojej dziewczyny, która mieszkała ok 300km ode mnie. Taką podróż odbywałem w każdy piątek a wracałem w poniedziałek rano i tak to trwało przez dłuższy czas ale to nie jest istotne. Ponieważ wtedy nie posiadałem samochodu więc podróż odbywała się pociągiem, a następnie ostatni etap pksem. I właśnie podczas czekania na pks zdarzyło się coś ciekawego. Dworzec jak to dworzec w małym mieście, wszyscy wiemy jak one wyglądają, miałem do odjazdu autobusu całkiem sporo czasu, a że byłem palaczem dość intensywnym ( obecnie nie palę) więc długo nie wysiedziałem w poczekalni i poszedłem na tą fatalną pogodę się truć. Zapaliłem jednego, potem drugiego, zmarzłem ale nie przejmowałem się tym, stałem tak samotny bo żywej duszy nie było, wszyscy ludzie schronili się przed śnieżycą. Nagle nie wiadomo skąd podszedł do mnie mężczyzna. Nie młody nie stary, skromnie ubrany, można by powiedzieć że biednie, ale nie był to lump. Taki zwykły ubogi szary człowiek. Zaczęliśmy rozmawiać, najpierw wiadomo o pierdołach jak to dwoje obcych ludzi, na pewno zdarzyło wam się to nie raz np. w pociągu. Jednak obcy nagle zaczął opowiadać o rzeczach których nie powinien znać. Wiedział kim jestem, wiedział jak mam na imię, wiedział gdzie jadę i do kogo i po co. Było to dla mnie szokiem delikatnym, ale wiem ze są mentaliści, wiem że są jasnowidze itp. Jednak w nim było coś innego, podświadomie wiedziałem że to nie jest ani mentalista ani jasnowidz. Rozmawialiśmy tak dłuższą chwilę, aż w końcu powiedział że lepiej będzie jak tam nie pojadę, bo to nie będzie dla mnie miłe. Pomyślałem że facet ma coś z głową, odwróciłem się dosłownie na sekundę, zaciągnąłem się papierosem a jego ….a jego już nie było. Po prostu zniknął, przestrzeń była dość rozległa i pusta więc żeby się oddalić i zniknąć musiałby naprawdę szybko biec, a i tak zapewne bym to zauważył, poza tym byłyby ślady na śniegu. On po prostu tak szybko zniknął jak się pojawił i znowu stałem sam ...śnieg sypał intensywnie a mróz był coraz mocniejszy. Oczywiście nie przedstawiam tu całej rozmowy z nim i tego co mi mówił bo to są prywatne rzeczy, ale ważne jest to że wszystko co do joty było tak jak powiedział. Jak to wytłumaczyć? Wiele nad tym myślałem, jak już pisałem na pewno nie był to menatlista ani jasnowidz, nie sadze też żeby to był duch ( był materialistyczny bo podał mi rękę na przywitanie ) więc kto to był? Ja długo nie dopuszczałem do siebie tego że to mógł być anioł. Raczej stawiałem na to że mogła to być jakaś osoba która mnie zna...ale z drugiej strony 300km od domu w czasach gdzie nie udzielałem się w internecie ( internetu w zasadzie nie było ) jest mało prawdopodobne żeby to był ktoś kto mnie zna i zna dobrze dziewczynę do której jechałem. Poza tym nigdy tej osoby nie widziałem ani wcześniej ani później. Oczywiście szukałem informacji w różnych źródłach, wiele czytałem na ten temat i po wielu latach przemyśleń, doszedłem do wniosku że to prawdopodobnie był mój anioł stróż. Wcielił się w postać człowieka, żeby mnie ostrzec, a zarazem sprowadzić na właściwą drogę bo droga którą podążałem nie była właściwa. W każdym razie od pewnego czasu uważam że w naszym życiu pojawiają się anioły by nam pomoc lub coś przekazać, pojawiają się jako osoby obce których nigdy więcej nie zobaczymy, ja osobiście jestem już o tym przekonany ale zajęło mi to wiele lat tak naprawdę . Mam teraz tylko nadzieję że kiedyś w życiu jeszcze raz spotkam taka istotę, teraz to ja już będę przygotowany na takie spotkanie.